14 listopada 2022
Dlaczego badanie USG tarczycy jest tak istotne?
Jedną cechę można nazywać już klasyką. Właściwie nie jest to cecha, ale prawie codziennie w
gabinecie pojawia się dziewczyna 45+ która przez całe życie boryka się z wieloma problemami.
„Klasyczne objawy” to problemy z ciążą, przy porodzie. Zaburzenia jelitowe o typie „drażliwego jelita” (jakby jelito można było drażnić), ale albo są to zaparcia, lub biegunki. Czyli wypróżnienie jest raz na dwa, trzy, czy nawet raz na tydzień. Czasem też stolec jest praktycznie dwa, trzy razy dziennie lub częściej. Każda dziewczyna próbuje sobie jakoś radzić z problemem, ale bagatelizowanie go nie jest dobrym sposobem. Działania doraźnie tylko pomagają na chwilę.
Do klasyki profilu zaburzeń dochodzą często torbiele piersi lub bóle szczególnie przed miesiączką.
Czasem też pojawiają się nawracające torbiele jajników.
Bardzo często wszystkie objawy występują u jednej osoby, a dochodzi jeszcze uczucie zimnych stóp,
dłoni, zaburzenia koncentracji, pamięci krótkiej. Uciążliwy też bywa wzrost masy ciała, który nie
reaguje na żadne działanie. Nie pomagają diety, aktywność fizyczna, suplementy czy leki przepisywane przez lekarza rodzinnego (na przykład takie, które pomogły koleżance).
– nic już nie działa na mnie, panie doktorze. Nie wiem co mam robić.
– a czy kiedykolwiek wykonała pani USG tarczycy?
– nie, tylko TSH i fT4. Tylko badania krwi i wszystko wyszło dobrze. Nikt mi nie powiedział, że
powinnam zrobić USG.
Robimy i wszystko staje się jasne, a przynajmniej zaczynamy się poruszać po ścieżce zrozumienia i
dalszej diagnostyki. Pozwala to znaleźć miejsca, które należy odmienić. Każda osoba jest
indywidualnie kształtowana poprzez wiele lat odrębnego odżywiania, przyjmowanych leków,
warunków życia, poziomu stresu i genów. Wiele jednak dziedziczymy nie tylko w genach, ale i w
sposobie odżywiania, tego jak przebiegała ciąża i jakie mamy nawyki.
Badanie USG tarczycy powinno być obowiązkowe u każdej osoby jeśli w rodzinie ktokolwiek ma z nią problemy. Już bowiem w okresie dojrzewania pojawiają się pierwsze sygnały, że trzeba działać.
Potem jest tylko gorzej, a różnorodne czynniki życiowe rozmywają jednorodność objawów. Tych jest naprawdę ogromna ilość i łatwo się pogubić i pobiec ścieżką, która prowadzi donikąd. Wydawać kasę na badania i leczenie zmian na skórze twarzy podczas kiedy są to efekty nietolerancji pokarmowej. Próbować opanować lęki, czy depresję lub wahania nastrojów czasem traumatyzujące
życie, gdzie może to być efektem guzków tarczycy, które mają swoją autonomię i potrafią naprawdę
namieszać w emocjach. Różnorodność jest olbrzymia, ale jak w lustrze można się przejrzeć robiąc
badania USG tarczycy, choćby nawet poziom TSH i fT4 był w tym czasie odpowiedni. Jeśli jednak pojawiają się jakiekolwiek niepokojące objawy, z którymi przez wiele tygodni czy miesięcy nie możemy sobie poradzić to warto znaleźć przyczynę. Problem jest w tym, że obecnie podzielenie człowieka na narządy za które odpowiadają poszczególne specjalizacje medyczne powoduje, że brak jest holistycznej oceny.
Dermatolog leczy trądzik, ginekolog policystyczne jajniki, a gastrolog zapalenie żołądka. Każdy
przepisuje leki „ze swojej działki”. No właśnie. Jeśli przyjrzeć się temu co taka osoba przyjmuje to
można tam znaleźć antybiotyki (często przez kilka miesięcy), hormony, leki przeciwzapalne. Wszystko poza tym, że reaguje pomiędzy sobą, to musi znaleźć się w przewodzie pokarmowym. Przejść drogę przez żołądek, jelita. Zostać zmetabolizowane czy wydalone przez wątrobę i nerki.
Czynnikiem, który ma największy wpływ na zdrowie jest stan mikroflory jelit. To tak kształtuje się
odporność i zaczynają choroby autoimmunologiczne. To tam powstają przeciwciała, które potem
mogą niszczyć tarczycę, osłonki układu nerwowego, stawy, tkankę łączną. Pojawia się wtedy
Hashimoto, stwardnienie rozsiane, zapalenie stawów, toczeń itd. Czy leczący poszczególne choroby mówią o zmianie diety? Raczej kierują do dietetyka. Ten jednak nie robi badań hormonalnych. Koło się zamyka. Błędne koło, które kręci się coraz szybciej, aż siła odśrodkowa wyrzuci na zewnątrz coraz więcej objawów. Właściwie to jest proste, że wszystko zaczyna się w jelitach, ale trudno czasem znaleźć powiązania co dokładnie szkodzi, a co pomaga. Obserwuję wtedy, że poszukiwanie na własną rękę i chęć niwelowania niepokojących objawów kończy się przyjmowaniem coraz to większej grupy „wynalazków”/ suplementów diety/ rodzajów produktów żywnościowych. Im bardziej nazwa brzmi tajemniczo tym chętniej sięgamy. Zapominając, że w naturze tak samo niebezpiecznie jest kiedy czegoś jest za mało, jak również kiedy jest za dużo. Przykładowo poziom selenu. Okazuje się, że jeśli jest nieprawidłowo niski lub wysoki to zwiększa się ryzyko zaburzeń pracy tarczycy. Podobnie jest z cynkiem. Dlatego nie wolno przyjmować żadnych preparatów „w ciemno” lub „na wszelki wypadek”. Może się bowiem zdarzyć, że nie tylko wydajemy pieniądze ale jeszcze ryzykujemy utratę zdrowia. Ryzyko jest naprawdę duże, bo najnowsze badania pokazują, że w takich sytuacjach możliwość powstania nowotworu zwiększać się może wielokrotnie. Nie dwa, trzy razy, ale dwadzieścia razy.
Tarczyca to bardzo wrażliwy gruczoł. Największy gruczoł wydzielania hormonów. Ma największy
wpływ na każdą komórkę organizmu. Decyduje więc o odporności, pracy wszystkich narządów,
rozwoju zarodka, płodu, dojrzewaniu i wpływ ten rozciąga się na całe życie. Dlatego poza badaniami
krwi bardzo dobrze byłoby wiedzieć, że objętość tarczycy oraz jej budowa są prawidłowe. Objętość
tarczycy u kobiet to 16-18 mililitrów. Warto o to zapytać, bo obserwuję, że 90% wyników wygląda
tylko tak, że są podane wymiary płatów. Na przykład w ten sposób, że jeden płat ma: 1,3 x 1,6 x 3,5
cm . Co nie odpowiada na pytanie jaka jest objętość. Ja sobie potrafię obliczyć objętość bryły, ale kto wie czy to dużo czy za mało? Tym bardziej kiedy usłyszymy, że „wszystko jest w porządku”. To „w
porządku” znaczy, że nie ma zmian podejrzanych, czy raka, a nie oznacza, że objętość / wielkość
tarczycy jest prawidłowa. Te wielkości podane powyżej oznaczają, że płat jest przynajmniej dwa razy
mniejszy. Co też nie oznacza, że już mamy problem. Jednak w sytuacjach kryzysowych: silnego stresu, infekcji, zaburzeń odporności może to nie wystarczyć do sprawnej pracy tarczycy. Może też okazać się, że w kolejnych badaniach w następnym roku objętość tarczycy ulega dalszemu zmniejszeniu. Czasem widzę wykonany po raz pierwszy w życiu wynik USG u kobiety w wieku 49 lat, gdzie objętość całkowita tarczycy to 2-3 ml. Niestety objawy niedoczynność towarzyszyły jej przez całe życie. Nie potrafiła ich rozszyfrować i skutecznie się pozbyć, bo kiedyś wykonane badanie TSH wyszło „ w normie” . Leczyła się więc w zależności od dolegliwości u dermatologa, psychiatry, gastrologa, reumatologa, neurologa, kardiologa, ginekologa, internisty, zmieniając nawet lekarzy tej samej specjalizacji, bo poprzedni nie okazywał się skuteczny. Wszystko to bez efektu.
Zdarzyło mi się zlecić badanie USG tarczycy kobiecie w wieku 74 lat. Było to jej pierwsze badanie w
życiu. Okazało się, że w tarczycy był guz 2,5 cm. Ona sama przez wszystkie lata odwiedziła lekarzy
chyba wszystkich istniejących specjalizacji.
– nikt mi nie powiedział, że muszę zrobić USG tarczycy.
Tak się tłumaczyła. Dlatego taki jest tytuł mojej pierwszej książki „czego ci ginekolog nie powie”.